Uff! Nareszcie po przeprowadzce.
Nadal w Belgii.Uciekliśmy jedynie z centrum miasta na obrzeża.Z apartamentowca do domku z ogródkiem. Wow!Jaki tu błogi spokój.:)...dopóki nie "poczęstujemy" go od czasu do czasu ulubioną muzyką.
Wkrótce wracam do kulinarnego blogowania.A na dzień dobry częstuję Was pintą świeżo wyciśniętego soku z marchwi,ogórka i mięty.
Miłego dnia.
Szybko "dorobiłam się" również dochodzącego kota z sąsiedztwa -na imię ma Basti.A dziś zajrzał kolejny brunet,który jest jednak bardziej nieśmialy...i uciekł przed okiem aparatu. :)
Jest dobrze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz