Zima to najlepszy czas na zupy.Tajemnicą zup zimowych jest w dużej mierze skład ich przypraw i składników.Na gorąco-szybko rozgrzewają,a jednocześnie przy niezbyt wielu kaloriach dostarczają tak potrzebną porcję jarzyn.
Kiedy jednak za oknem coraz więcej słonecznych i ciepłych dni,nabieram chęci na zmiany. Dziś zapachniało mi wiosną.:)
Dla miłośników koloru buraczanego mam znów smakowity przepis.Jest on wynikiem ostatnich moich fascynacji i smakowych preferencji: buraki,śledzie i kawior.Lodówka mogla być pusta,ale te trzy składniki musiały być.
Burak jest nadal modny,a na dodatek zdrowy.Jest bogaty w potas,magnez,wapn,błonnik.Jest jednym z dziesięciu warzyw o największym potencjale przeciwutleniaczy.Ma właściwości detoksykujące,a gotowane buraki są dobrym środkiem przeczyszczającym i moczopędnym.O korzystnych właściwościach buraka można pisać długo,ale ja go lubię najbardziej jeść.
Dodatek jogurtu w tym kremie,równoważy słodycz buraka i nadaje zupie jasny odcień.Ta zupa jest wręcz idealna na pierwsze,ciepłe dni wiosny. Można wręcz ujrzeć świat w różowych okularach:).
Dobrze jest przygotować składniki dzień wcześniej.Ostudzić w lodówce i przygotować na chwilę przed podaniem.
Zimny krem buraczany z kawiorem
Składniki na 2 porcje:
2-3 buraki -około 300 g100 g zimnej śmietany kremówki
1 łyżeczka chrzanu w słoiczku (ostrego)
1/2 świeżego ogórka
2 gałązki świeżego koperku
1 cebula zielona (szczypior)
250 g jogurtu greckiego
40 g kawioru Avruga
sol,pieprz
Umyć buraki i ugotować je ze skórką do miękkości(około 45 minut). Po ugotowaniu,wyjąć z wody i schłodzić.Przestygłe buraki obrać ze skórki.Pokroić w kawałki.Obrać ogórka.Do misy malaksera dodać buraki,ogórek,koper, szczypior i jogurt.Jeśli masa jest zbyt gęsta dolać odrobinę wody z gotowanych buraków aż do uzyskania pożądanej tekstury.Schłodzić w lodówce na co najmniej 30 minut.
Przed podaniem,ubić śmietanę kremówkę.Dodać do niej łyżeczkę chrzanu i delikatnie całość zamieszać.
Krem buraczany wylać na talerze.Dodać bitą śmietanę i kawior.Udekorować do smaku świeżą kolendrą i tajską bazylią.
Schłodzeniu ciała i duszy, sprzyja również dodatek odrobiny wermutu,czy bittera z lodem:).
I pierwsze oznaki wiosny na moim balkonowym zielniku:) Tymianek i estragon już budzą się do życia po zimie.
piękny kolorek, ale w Polsce taka zima, że tylko jakieś rozgrzewające mają rację bytu, przynajmniej w moim domu :) Na chłodnik przyjdzie czas i chętnie wykorzystam Twój przepis :)
OdpowiedzUsuńDo Belgii również znów zimno zawitało.Brrr!Rozgrzewające zupy znów w natarciu.A było już tak pięknie:)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń