google-site-verification: google074b24127b4fbc9f.html

środa, 4 września 2013

Szybki wypad do Brugge na jarmark serowy.

Do Brugii mamy około 70 kilometrów i lubimy tam co jakiś czas zaglądać,a coroczne wydarzenie-Kaasmarkt Brugge-to dla nas  możliwość  skosztowania w jednym miejscu nowych,niespróbowanych jeszcze  serów belgijskich.
Niestety tłumy smakoszy i kolejki przed straganami nieźle nas zniechęciły.Po wypiciu lokalnego piwa(Brugse Zot blond ) tłumy wcale się nie przerzedziły,a było już  dobrze po 12.Ruszyliśmy więc w nasze ulubione uliczki.
Tintin.Kto nie czytał komiksu?

I powrót na jarmark.Niestety,kolejki jakby jeszcze większe,ale ważne,że wszyscy dobrze się bawią. 


Nadal zadziwiają mnie panie ze swoimi pieskami w wózkach;),choć w Belgii,to nie taki nadzwyczajny widok.


Trafiliśmy w końcu na najkrótszą kolejkę i po spróbowaniu testowych kęsów,skusiliśmy się na wyborny,długo dojrzewający ser kozi (Geitenkaas Oud ) z De Neerschuurhoeve.Reeewelacja!
Tu akurat pani kroi kawałek z dojrzewającego,półtwardego sera (Geitenkaas belegen),na niego było największe wzięcie.

Szwajcaria też była:)

A tu kilka prezentów ,które sobie sprawiliśmy: nowy fartuszek,płócienne torby na zakupy,ser kozi i nasze ulubione,naturalne mydła syryjskie Aleppo (oliwkowe z liściem lauru i z mlekiem oślim),których już od dawna nie mogliśmy dostać w okolicznym sklepie,a domowe zapasy już były na wyczerpaniu.



2 komentarze:

  1. Piękne prezenty sobie sprawiliście! i jakże ucieszył mnie Tintin:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry, jestem zainteresowana współpracą z Pani blogiem, proszę o kontakt:) wspolpraca@armadeo.pl

    OdpowiedzUsuń

AddThis

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...